Czytania w ciemnościach w Krakowie

Autor: źródło-www.krakow.pl 2015-04-06 08:52:41
Muzyka na jeden-dwa głosy i basso continuo: organy lub klawesyn i violę. Trudno o skromniejszy zestaw, nie odczuwa się jednak jakiegokolwiek braku. Przeciwnie, w swej melodycznej deklamacyjności, w dialogach obu głosów, w kontemplacyjnym zatopieniu muzyka osiąga pełnię. To tajemnica Leçons de ténèbres – Ciemnych jutrzni, powstających we Francji w czasach Ludwika XIV, do tekstów przede wszystkim Lamentacji Jeremiasza i Psalmów. Muzyka najbardziej intymnych nokturnów Georges'a de la Tour – tych, w których światło świecy nieśmiało pełga po dłoniach i twarzach, więcej każąc się domyślać, niż pokazując wprost.
Można było zresztą odczuć różnicę między stylem Charpentiera, zatopionego w ekspresyjnych zawiłościach, a prostszym, bardziej bezpośrednim i bardziej kantylenowym – na sposób włoski – stylem Françoisa Couperina. Choć nieco inaczej kształtowane były frazy, a wraz z nimi emocje, w obu przypadkach podstawowym celem pozostawało jednak skupienie, nie zaś zewnętrzne olśnienie.

Wykonawcami byli muzycy na co dzień występujący w znakomitym francuskim zespole Les Talens Lyriques. Czwórka muzyków zasługuje jednak na to, by istnieć pod własnymi nazwiskami: całość prowadził od organów i klawesynu Christophe Rousset, ale bohaterkami były przede wszystkim dwie śpiewaczki, soprany Hélène Le Corre i Hasnaa Bennani. Podstawę basową na gambie tworzył zaś François Joubert-Caillet.

Każdy zasłużył tu na uznanie. Zdecydowane, miękkie, ale mocne brzmienie violi konieczne było, by głosy miały na czym się oprzeć. Rousset nie tylko kontrolował bieg całości, ale i przemyślnie zmieniał swoje instrumenty (pozytyw zazwyczaj w wolniejszych fragmentach, ożywiający klawesyn w szybszych, czy raczej w bardziej poruszonych). Hélène Le Corre pięknie brzmiała w pianach, przejmująco snując lamentacje, natomiast Hasnaa Bennani – to przede wszystkim jeden z najpiękniejszych głosów, jakie pojawiły się na festiwalu. Swoboda i pełnia krągłego, mocnego brzmienia o złotej barwie, dla którego wszystko zdaje się łatwe i naturalne, to nie tylko jakość sama w sobie, to rozkosz dla ucha. Rozkosz hedonistyczna, pytanie więc, czy pasuje do medytacyjnych Ciemnych jutrzni? Otóż tak, bo śpiewaczka niczym nie epatuje, podporządkowując się całkowicie wyrazowi – po prostu posługuje się w tym celu wyjątkowym, cudownym instrumentem.

© 2018 Super-Polska.pl stat4u