Mamy ogrom pracy do wykonania, a od tej pracy zależeć będzie nasze bezpieczeństwo- wywiad z posłem PiS Leszkiem Dobrzyńskim

Autor: Andrzej Ficek 2016-05-25 08:48:28
Zasiadać w Sejmie to znaczy uczestniczyć z jednej strony w wielkich sporach, gorących debatach, kiedy ciśnienie zdaje się wprost wysadzać sklepienie nad salą obrad, z drugiej strony są to i wielkie projekty wprowadzane w życie właśnie przez Sejm ale też i podniosłe uroczystości jak choćby niedawno 1050 rocznica chrztu Polski - rozmawiał Andrzej Ficek

AF- Do polityki trafił Pan 30 lat temu. Nie żałuje Pan?

LD-Nie ma czego żałować, bo to realizacja moich zainteresowań, temperamentu, osobowości. Do polityki nikt mnie przecież nie zaciągał na siłę, nie było też tak, że 30 lat temu myślałem o czymś co można nazwać apanażami czy zyskami z polityki, nie było żadnej myśli o tym, że kiedyś będę posłem. Mogę być tylko zadowolony, że zajmuję się tym co daje mi w znacznej mierze satysfakcję i gdzie mogę się realizować. Jeśli zaś do tego dzieje się to z pożytkiem dla innych (oby) - to chyba jest to to, czego każdy może sobie życzyć w życiu.

AF-Zaczynał Pan od wstąpienia do „Solidarności Walczącej”. Jakie były następne koleje Pana politycznego losu?

LD-Przysięga w organizacji "Solidarność Walcząca" - tak, to rzeczywiście był początek, dla mnie bardzo ważny, bo przysięgę traktowałem niezwykle poważnie, tak jak taki akt traktować należy. Przeszedłem z SW przez końcówkę komuny, potem był "okrągły stół", czerwcowe wybory do bojkotu których wzywaliśmy, pierwsze wybory prezydenckie kiedy promowaliśmy Kornela Morawieckiego i w zasadzie już dochodzimy do czerwca 1992, do obalenia rządu premiera Olszewskiego. Pamiętam, że jako pierwszy w Szczecinie, razem z kolegami kolportowałem "Listę Macierewicza" i organizowałem manifestacje przeciw Wałęsie. Potem miałem swój udział w powstawaniu w Szczecinie młodzieżówek najpierw ROP a potem AWS, wspomagałem Ligę Republikańską, aż przyszedł rok 2001 powstanie Przymierza Prawicy oraz Prawa i Sprawiedliwości i właśnie wtedy "wielka polityka" się o mnie upomniała. Najpierw organizowałem struktury PP, potem strat w wyborach do Sejmu w 2001 r. z listy PiS i w końcu zdobycie mandatu poselskiego w 2005 roku. Błyskawicznie to wszystko zleciało...

AF- Te kilkadziesiąt lat to bycie głównie w opozycji. Kiedy było najtrudniej?

LD- A wie pan, że to nie takie oczywiste pytanie... Bo każdy etap miał swoją specyfikę i trudno wprost porównywać np. czasy komuny i sytuację jaka wtedy była do okresu III RP. Natomiast ważna chyba jest nadzieja, perspektywa zobaczenia efektów działalności, perspektywa sukcesu i pod tym względem najgorszy był chyba okres lat dziewięćdziesiątych. Powiem tak: wychodzimy z komuny, mamy wymarzoną wolną Polskę i okazuje się, że wcale nie dzieje się w niej tak jak miało się dziać. Że triumfuje transformacja komuny a do tego jeszcze Polacy zdają się tego kompletnie nie dostrzegać, ba - w znacznej mierze wydają się aprobować to co się dzieje, jakby zapomnieli z kim i o co walczyli od 1944 r. To jest chyba ten trudny dla polityka przypadek kiedy jego wizja świata zdaje się kompletnie lub w znikomym stopniu "przylegać" do nastrojów społecznych.

AF- Zasiada Pan trzeci raz w Sejmie. Co przez ostatnie pół roku obecnej kadencji było dla Pana najważniejszym przeżyciem?

LD-Ha! Proszę pana, tempo oraz zwroty akcji mamy takie, że prawie co tydzień mamy wydarzenia aspirujące do tytułu "najważniejszego wydarzenia" choćby ostatnie, pamiętne wystąpienie pani premier Beaty Szydło w obronie naszej suwerenności. Zasiadać w Sejmie to znaczy uczestniczyć z jednej strony w wielkich sporach, gorących debatach, kiedy ciśnienie zdaje się wprost wysadzać sklepienie nad salą obrad, z drugiej strony są to i wielkie projekty wprowadzane w życie właśnie przez Sejm ale też i podniosłe uroczystości jak choćby niedawno 1050 rocznica chrztu Polski.

AF- Bycie posłem to ciężka praca?

LD-To chyba w dużej mierze zależy od posła, nie ukrywajmy - można sobie te cztery lata jakoś przebimbać a można też solidnie przepracować. Ale za cztery lata, na koniec kadencji przychodzi rozliczenie - i proszę wierzyć, wyborcy wszystko widzą, ten kto będzie leserem - zapłaci wtedy gorzki rachunek, natomiast za solidną pracę będzie satysfakcja w postaci dobrego wyniku wyborczego. Natomiast warto też przy takim pytaniu wspomnieć o samym charakterze pracy posła. To z jednej strony kompletne rozregulowanie, nieobecność w domu, spotkania o różnych porach i w różnych miejscach, to gotowość na to że wszelkie plany rozkładu dnia czy tygodnia mogą zawalić się a potem jeszcze raz zmienić w ciągu 5 minut. To nie jest zajęcie dla tych którzy cenią sobie regularny tryb życia, pracę od 7 do 15. To ruch, żywioł, walka, kontakt z wieloma ludźmi o różnych charakterach. Swoista "jazda bez trzymanki". Dodajmy do tego ciągle wystawienie na widok publiczny, życie trochę jak na wystawie sklepowej gdzie każdy przechodzeń widzi co robisz.

AF- W jakich komisjach sejmowych Pan zasiada i co chce Pan realizować w obecnej kadencji?

LD-Jestem członkiem sejmowych dwóch komisji: Polityki Społecznej i Rodziny oraz Komisji Obrony Narodowej. Można powiedzieć, że dwie komisje o dosyć rozbieżnym charakterze, a przecież równie ważne na swoich obszarach. Komisja społeczna to choćby niezwykle istotny projekt 500+, za chwilę będziemy się mierzyć z projektem powrotu do poprzedniej wersji wieku emerytalnego. Wojsko zaś - w jakim stanie przejęliśmy nasze siły zbrojne - chyba nie trzeba powtarzać. Ogrom pracy do wykonania, a od tej pracy zależeć będzie nasze bezpieczeństwo. Jestem też przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu Tradycji i Pamięci Żołnierzy Wyklętych, ten - istniejący już drugą kadencję - zespół prowadzi aktywne działania na tym polu. W wielkim powrocie Podziemnej Armii do świadomości Polaków mamy swój drobny udział.

© 2018 Super-Polska.pl stat4u