Podsumowanie turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich siatkarzy w Japonii 2016

Autor: Damian Płowy 2016-06-06 22:19:23
Miniony koniec tygodnia zakończył się dla polskiej siatkówki sukcesem. Co prawda nikt nie zakładał możliwości, że z japońskiego turnieju interkontynentalnego nie uda nam się awansować na igrzyska, jednak jak mawiał klasyk, dopóki piłka w grze… Mimo, że nie był to łatwy turniej, polscy siatkarze ostatecznie zajęli w nim pierwsze miejsce, wygrywając z sześcioma rywalami na siedmiu, z którymi walczyliśmy o kwalifikację

Przed rozpoczęciem zmagań o Rio, wielu drżało o formę sportową naszych siatkarzy. Niepokojem napawały również doniesienia o dolegliwościach zdrowotnych trawiących naszych sportowców (m.in. Mateusza Mikę, czy Artura Szalpuka). Poprzedzający wylot do Japonii towarzyski turniej rozegrany w Polsce – Memoriał Huberta Wagnera – raczej pozostawił kwaśne miny. Również mecze sparingowe rozegrane już w Japonii (przegrana z Iranem), bardziej zwiastowały drogę przez mękę, niż siatkówkę na takim poziomie jak chociażby gra w zeszłorocznym Pucharze Świata w Japonii, gdzie polscy siatkarze, grali siatkówkę na najwyższym poziomie.

Turniej rozpoczął się dla Polaków meczem z Kanadą, rywalem który jeszcze nie należy do światowej elity, ale z pewnością posiada liczne argumenty, które pozwalają im grać z najlepszymi niemal jak równy z równym. Nie inaczej było w meczu z Polskimi, ponieważ siatkarze znad Wisły musieli stoczyć zacięty, pięciosetowy pojedynek, by mecz ten wygrać. Ostatni set – tie-break, był jednak popisem skutecznych zagrywek naszego środkowego Mateusza Bieńka, który dosłownie rozstrzelał Kanadyjczyków. Mecz ten z pewnością pokazał, że o awans będzie trudno… Na szczęście, w końcowej tabeli liczą się przede wszystkim zwycięstwa, nie zaś punkty za styl.

Kolejnym rywalem byli Francuzi, drużyna aktualnych Mistrzów Europy i bez przesady można rzecz, że aktualnie prezentująca najlepszą siatkówkę na świecie. Mecz szalenie trudny, a Francuzi bez problemu wygrali dwa pierwsze sety. W secie trzecim również wszystkie argumenty były po stronie rywala, który miał już piłki meczowe i zapowiadało się na szybkie o bolesne 3:0. Sytuacja zaczęła zmieniać się po wejściu zmienników na boisko, m.in. Dawida Konarskiego. Nasi zawodnicy zachowywali się na boisku, tak jakby nic sobie nie zrobili z przegranych dwóch setów oraz prowadzenia Francuzów w secie trzecim. Poza tym pokazywali drobne gesty nonszalancji, co zaczęło wyraźnie Francuzów rozpraszać i dekoncentrować. Ten przysłowiowy „luz” doprowadził do tego, że seta trzeciego wygraliśmy, a mecz zmienił diametralnie swoje oblicze. Polacy zaczęli grać na poziomie, do którego nas przyzwyczaili a w tie-breaku zwyciężyli, pokonując jednego z głównych faworytów turnieju. Ten mecz był kluczowy dla dalszych losów turnieju i dla naszej drużyny. Niewątpliwie od strony mentalnej dodał sporo energii, a poza tym polscy siatkarze grając nierówno, nie będąc w szczycie formy, byli w stanie pokonać jedną z najlepszych drużyn. To niewątpliwie podniosło marale, a furtka do Rio była już niemalże otwarta na oścież.

Po dniu przerwy, we wtorek 31.05 nastąpiła konfrontacja z gospodarzem turnieju Japonią. Mimo pewnych obaw przed meczem z gospodarzem, zawsze groźnym przed własną publicznością, Polacy dzięki skutecznej taktyce i grze w bloku Marcina Możdżonka, bardzo szybko wybili Japończykom siatkówkę z głowy. Trzecie zwycięstwo na koncie i numer jeden w tabeli. Warto również podkreślić, że w tym turnieju najpierw liczyły się zwycięstwa, następnie punkty i tzw. ratio czyli stosunek setów wygranych do przegranych. Kolejnego dnia, rywalem biało-czerwonych była reprezentacja Chin. Śmiało można powiedzieć, patrząc z perspektywy zakończonego turnieju, że była to rewelacja rozgrywek i czarny koń do jednego z miejsc premiowanych awansem na igrzyska. Chińska siatkówka niewątpliwie zrobiła postępy, a drużyna która została wyselekcjonowana, sprawiała dobre wrażenie. Wszyscy siatkarze mierzyli niemalże ponad dwa metry wzrostu, posiadali dobre przygotowanie fizyczne oraz siłę w ataku. To wszystko wskazywało, że będzie czekała nas trudna przeprawa. Faktycznie tak się stało, gdyż w pierwszych dwóch setach Chińczycy zagrali najlepszą siatkówkę na tym turnieju, a nasi zawodnicy nie potrafili znaleźć recepty na świetnie grających siatkarzy z Kraju Środka. Doświadczenie tego turnieju, nakazywało jednak oglądać Polaków do samego końca. Zdecydowana poprawa gry nastąpiła w secie trzecim i kolejnych. Siatkarze złapali właściwy rytm gry, pokazując swoją przewagę techniczną oraz indywidualne umiejętności, które zdecydowanie górowały nad rywalem. Mecz, po pięciosetowym pojedynku zakończył się sukcesem, a Polska jako jedyna z kompletem zwycięstw przewodziła w tabeli. Dzień 02.06 to konfrontacja z Wenezuelą, drużyną zdecydowanie najsłabszą w tym turnieju. Mecz w zasadzie bez historii, zwycięstwo bez straty seta i oficjalna wiadomość: Jedziemy do Rio!

W tym miejscu warto podkreślić po raz kolejny bzdurność i nieludzki system kwalifikacyjny. Mistrz Świata, by awansować na igrzyska musiał rozegrać trzy turnieje kwalifikacyjne i ponad 21 meczów… To samo tyczy się Mistrza Europy. Oczywiście, należy zachować ducha olimpijskiego i dać możliwość zagrania na igrzyskach reprezentantom każdego z kontynentów, ale nie może być takiej sytuacji, by mistrza świata oraz championi poszczególnych kontynentów, musieli stoczyć tak ogromną ilość meczy by zakwalifikować się. System kwalifikacji, jest również niesprawiedliwy do Europy, która ma najlepiej rozwiniętą siatkówkę, a posiada tyko cztery miejsca na igrzyskach. Ponoć trwają rozmowy w FIVB mające na celu zmienić ten system kwalifikacji. Wystarczyłoby podnieść liczbę drużyn grających na igrzyskach z 12 do 16. Ostanie dwa dni japońskiego turnieju, to dla naszych siatkarzy gra z Iranem (ciągle walczącym o kwalifikację) oraz mecz kończący zmagania w Japonii – z Australią. Walka z Iranem była zacięta. Polska drużyna grała „drugą” szóstką. Irańczycy z determinacją przystąpili do meczu, wygrywając dwa pierwsze sety. Gra siatkarzy, którzy wcześniej nie wychodzili w pierwszym składzie nie wyglądała najlepiej. Ilość błędów własnych była ogromna. Przebudzenie w grze nastąpiło już „tradycyjnie” w secie trzecim i czwartym. Set czwarty zakończył się grą na przewagi, w których górą byli Irańczycy. Szkoda, ponieważ była realna szansa by doprowadzić do tie-breaku i wygrać. Gdyby ta sztuka udała się, moglibyśmy być spokojni o igrzyska, bowiem oznaczałoby to, że grając „drugim” składem i to nie najlepiej, ogralibyśmy jedną z czołowych drużyn na świecie. Ostatni dzień to konfrontacja z Australią, która miała jeszcze szanse na awans, pod warunkiem, że zwycięży z Polską. Trener Antiga, wystawił taką samą „szóstkę” jak z Iranem. Tym razem, siatkarze zagrali o wiele lepiej, nie dając szans zawodnikom z antypodów, ogrywając ich 3:0 i zamykając im drogę do Rio. W ostatnim meczu tego turnieju reprezentacja Japonii wygrała z Francją (grającą drugim składem) bez straty seta, a to oznaczało, że na pierwszym miejscu w tabeli znaleźli się Polacy.

Turniej należy uznać za udany pod wieloma względami. Mimo, że w wielu meczach gra nie wyglądała najlepiej, potrafiliśmy je jednak wygrać. Również „druga” szósta pokazała się z bardzo dobrej strony, udowadniając, że Polska reprezentacja ma szeroką kadrę i każdy zawodnik wchodzący na boisko ma swoją wartość, dzięki której ta kadra walczy i odnosi zwycięstwa. Spoglądajmy w stronę Rio z optymizmem, w 1976 w Montrealu wywalczyliśmy złoto, 2016 w Rio… – cóż analogia nasuwa się sama.

Wyniki polskiej reprezentacji w Japonii:
Polska-Kanada 3:2
Polska-Francja 3:2
Polska-Japonia 3:0
Polska-Chiny 3:2
Polska-Wenezuela 3:0
Polska-Iran 1:3
Polska-Australia 3:0

Bilans:
zwycięstwa – 6;
przegrane – 1;
sety – 19:9;
punkty – 15.

© 2018 Super-Polska.pl stat4u